Co prawda ta seria nie ma nic wspólnego z apteczką babuni, bo jest po prostu naszpikowana chemią, ale nie przeszkadza mi to w lubieniu się z tymi produktami. W tej notce pokażę Wam 3 kosmetyki, które u mnie się sprawdzają i pokrótce je opiszę.
- Joanna, Z Apteczki Babuni, Wygładzający peeling z proteinami mlecznymi i ekstraktem z miodu - gdy zobaczyłam go na blogach, kiedy dziewczyny dostały go do testów, od razu wiedziałam, że prędzej czy później po niego sięgnę. Wygląda świetnie i w sumie już sam wygląd mnie do niego skusił. Jest duży, mieści się w 300g opakowaniu, kosztował mnie 12,50zł w osiedlowej drogerii. Przepięknie pachnie! Jak dla mnie jest to zapach czystości, świeżości, lekko słodki. Niestety w środku nie jest zabezpieczony żadną folią, po prostu odkręcamy i mamy już peeling. Ma konsystencję kisielu, jest dość płynny, jednak przyjemny. Nie jest obficie naładowany drobinkami ścierającymi, jednak według mnie jest ich wystarczająco do wykonania niezłego peelingu. Produkt z połączeniu z wodą pieni się, może być używany jako peeling myjący. Jest dość delikatny, idealnie nada się do peelingu wrażliwszych miejsc typu dekolt czy biust. Ja jestem maniaczką peelingów, mam ich dużo i lubię różnorodność, dlatego bardzo cieszy mnie fakt, że ten kosmetyk jest inny - nie chciałabym, żeby wszystkie moje peelingi były super gęste i super ścierające, bo po prostu bym się szybko znudziła. Chętnie skuszę się w przyszłości na pozostałe wersje: bzową i oliwkową.
- Joanna, Z Apteczki Babuni, Balsam nawilżająco-regenerujący - myślę, że słyszałyście o tym produkcie, ja używam go namiętnie od około roku. Jak już wielokrotnie wspominałam, mam dość suche włosy, zwłaszcza na końcówkach i muszę je wspomagać produktami bez spłukiwania. Ten kosmetyk świetnie się u mnie sprawdza, jest podobny do mleczka Balea, które ostatnio prezentowałam, jednak jest nieco lepszy. Wydaje mi się, że lepiej nawilża. Moich włosów nie obciąża, nawet jeśli nałożę go dużo. Na jego korzyść przemawia wydajność (jest bardzo wydajny, a butelka duża - 300g) i cena - niecałe 6zł. Poza tym świetnie pachnie, nieco inaczej niż peeling i maseczka, ale jest w podobnych nutach zapachowych.
- Joanna, Z Apteczki Babuni, Maseczka jajeczna, odżywcza do włosów rozjaśnianych i farbowanych - ten produkt kupiłam niedawno, ale już zdążyłam się z nim polubić. Po pierwsze - boski zapach, bardzo podobny do zapachu peelingu, mimo że jest to seria jajeczna. Podobnie jak peeling, nie ma w sobie zabezpieczenia - odkręcamy słoiczek i już możemy nabierać produkt. Jego konsystencja jest dość rzadka, bardziej przypomina odżywkę niż maskę. Maseczka jest jednak wydajna, bo nie potrzeba jej dużo na włosy (ja nakładam na połowę długości włosów, bez skalpu). Słoiczek mieści 250g produktu, za który zapłaciłam ok. 9zł. Jeżeli chodzi o działanie, to jestem bardzo zadowolona - nakładam maseczkę na dłuższą chwilę (czasami jest to 10 min, czasami 30), potem spłukuję. Włosy są o wiele bardziej miękkie, wygładzone, ładnie pachną. Zdarzyło mi się zapomnieć o nałożeniu czegoś bez spłukiwania i moje włosy wcale nie były takie sianowate, więc śmiem twierdzić, że nawilża nawet suche włosy.
Używałyście któregoś z tych produktów? Jakie wrażenia? ;)
No comments:
Post a Comment