Kilka dni temu dostałam propozycję, by przetestować pudełko ShinyBox. Lubię takie paczkowe niespodzianki, ale sama nie skusiłam się jeszcze na żadnego takiego boxa (poza akcją Kosmetyki za darmo). Wczoraj paczuszka do mnie doszła i pokazuję Wam, co w sobie skrywa:
Peelingu na pewno będę używać (chociaż ja z tymi enzymatycznymi to nie potrafię być systematyczna), balsam też pewnie pójdzie w ruch (chociaż nie mam skóry suchej i bardzo wolno zużywam takie produkty). Produkty Biodermy chętnie przetestuję, bo do tej pory miałam tylko żel do mycia twarzy. Krem do rąk zawsze się przyda - tym bardziej, że jest taki malutki. Cena toniku powala, zresztą nie przepadam za tym typem kosmetyku. Chociaż prawdę mówiąc nic nie będę mogła ocenić po 5ml próbkach... szkoda, że dali takie maleństwa, które w pełnowymiarze kosztują nie wiadomo ile, a nawet nie będzie można ocenić ich działania :/
W pudełku znalazłam także zawieszkę w kształcie litery X - może być i do bransoletki i do naszyjnika, bo łańcuszek przewleka się przez całość. Całkiem podoba mi się taki dodatek.
Przyznam, że zawartość jest bardzo sympatyczna. Osobiście, wolę kosmetyki kolorowe, jeżeli chodzi o niespodzianki, ale tymi nie mogę pogardzić, bo spotkam się ze wszystkimi z nich pierwszy raz.
No comments:
Post a Comment