W tym miesiącu niewiele, jednak zaczął się rok akademicki i mam mniej czasu na zużywanie. Z czego oczywiście jestem bardzo niezadowolona, no ale cóż. Widzę się nieco rzadziej z chłopakiem, a jak już się widzę, to staramy się u siebie nocować, a u niego nie mam kosmetyków, więc zużycia na tym cierpią ;P
- Balea, szampon - nie cierpię go! Dobrze, że już został zużyty... Nie lubiłam go ja ani moja mama (która ma nieprzetłuszczające się włosy, a po nim musiała myć głowę po 3 dniach ;P). Nigdy więcej!
- Khadi, olejek hibiskusowy - bardzo fajny produkt - zarówno do twarzy, ciała jak i włosów :) Jest bardzo wydajny, więc na cenę można przymknąć oko ;)
- Elisse, odżywka do włosów - produkt z Biedronki, który naprawdę lubię. Jest to odżywka, która najbardziej wygładza moje włosy i lubię jej używać po myciu plączącym szamponem.
- Soraya, antybakteryjny żel do mycia twarzy - tata kupił mi go przez pomyłkę, bo chciałam antybakteryjny żel do rąk ;) no ale jak już kupił to zużyłam... nie jest tragiczny, bo myje i nic złego mi nie zrobił, ale nie odpowiadał mi jego zapach i smak (no jak myje twarz, to czasami coś mi wleci do ust, a smak tego żelu jest o wiele gorszy od innych!).
- Original Source, żel pod prysznic Spearmint - pierwszy żel OS, który udało mi się zużyć (wcześniej miałam płyn do kąpieli i scrub). Nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, ale przyjemnie się go używało; ładnie pachniał, jednak miał trochę za rzadką konsystencję.
- Bourjois, tonik witaminowy - zużywałam go chyba z 7 miesięcy. Nie przypadł mi za bardzo do gustu, w sumie nie jestem fanką toników. Ładnie pachniał, nie ściągał skóry, odświeżał, jednak chyba już go niego nie wrócę.
- Fa, dezodorant Mystic Moments - lubię te dezodoranty, na ubranie czy do odświeżenia pokoju. Ładnie pachną (różowy ładniej) i absolutnie nie traktuję ich jako antyperspirantów, bo nie mają takich właściwości ;)
- Mariza, naprawczy krem do rąk - był recenzowany tutaj. Jak wspomniałam - do rąk jest ok, ale do innych partii ciała niezbyt.
- Ziaja, Ulga, peeling enzymatyczny - okropny! Mimo że nie mam wrażliwej skóry, to po nałożeniu tego peelingu skóra zaczynała mnie piec po kilku minutach. Jakoś go zużyłam, ale nie chce więcej!
- Astor, Perfect Stay, podkład - mama dała mi resztkę, która starczyła na kilkanaście użyć. Podkład jest w porządku, ale kolor był dość ciemny i musiałam go zużyć podczas apogeum mojej opalenizny xD
- My Secret, puder transparentny - w końcu udało mi się go zużyć! Jak pisałam już tutaj, nie jestem jego fanką, więc cieszę się, że mam go już za sobą.
- Oriflame, tusze do rzęs - je też porównywałam, także zapraszam do recenzji.
No comments:
Post a Comment