Na samym wstępie powiem, że moja przygoda z koncentratem na naczynka w sumie poważnie się nie zaczęła, a już jest zakończona. Nie miałam dużej okazji, by dobrze go przetestować, bo po prostu od początku się nie zgraliśmy. W sumie nie mam zbyt dużo do opisania. Możliwe, że po prostu nie umiem używać tego produktu, ale szczerze powiem, że nie mam już ochoty po niego sięgać.
Jest to koncentrat, który dodajemy do jakiegoś kosmetyku lub tworzymy swoje własne mazidło na jego bazie. Ja dodałam go do dwóch kosmetyków i oba z nich zepsuły się po kilku dniach. Pierwszym z nich był krem, którego data ważności wciąż była ok. Akurat się tak złożyło, że tego kremu na szczęście nie używałam, bo po kilku dniach otworzyłam opakowanie i zobaczyłam po prostu pleśń - masakra. Za drugim razem, trochę koncentratu dolałam do toniku do twarzy. Po około tygodniu w butelce zaczęła wytrącać się jakaś gęsta substancja. Tonik też poleciał do kosza.
Jak widać, nie ułożyło się między nami. Nie mam ochoty się już bawić z tym koncentratem, bo obawiam się, że znów coś będzie nie tak. Może powinnam go była rozrabiać bezpośrednio przed użyciem, ale też nie chce mi się w to bawić. Decydując się na ten produkt miałam inne oczekiwania. Jeśli Wy go miałyście i było ok, to napiszcie, co z nim zrobiłyście ;)
No comments:
Post a Comment